Zebrało mnie na wspomnienia z dziecięcych lat.
Pamiętam napoje wielokolorowe w woreczkach,
pana ze straganem z watą cukrową, ale tylko w niedzielę.
A propos napoi, słynna oranżada Ptyś i tzw. orange :)
Raz na jakiś czas brałem puste butelki i sprzedawałem je,
a za otrzymane pieniądze kupowałem parę butelek Pepsi-Coli.
Wtedy czułem, że jest niedziela lub jakieś święto, nie to co
dzisiaj, idę do pierwszego lepszego sklepu i biorę co zechcę.
Mieszkałem w bloku, więc trochę kolegów i koleżanek było
na osiedlu. Zawsze w lato graliśmy w podchody, czasem
w tenisa ziemnego, w zbijanego (dwa ognie jak kto woli).
Jednak do końca życia nie zapomnę jak zorganizowaliśmy
tzw. Festiwal, na którym
śpiewaliśmy, tańczyliśmy,
przedstawialiśmy różnego rodzaju skecze kabaretowe.
Inicjatywa była udana do tego stopnia, że na następny
festiwal pojawił się sam pan burmistrz miasta
z profesjonalnym sprzętem nagłaśniającym.
Pamiętam jak mama puszczała mi i
siostrze bajki z klisz,
natomiast tato opowiadał bajkę swojego autorstwa o rybce
i żurawiu chyba, której nigdy nie zapomnę.
Pamiętam zapach nowiutkiego tornistra i przyborów szkolnych,
moje pierwsze klocki Lego, zakupy w Pewexie, gdzie zawsze
brałem resoraka i gumy Donald do żucia, no i ten zapach
panujący w sklepie, który wydawał się wtedy rajem.
Nie zapomnę też Teleferii w tvp, Smerfów, które były
puszczane w jakieś święta tylko i wyłącznie;
pamiętam jak któregoś lata chodziłem z siostrą do kina
na wszystkie części Pana Kleksa oraz
Bolka i Lolka,
oglądałem to z wielkim podnieceniem i radością
Wreszcie moim ulubionym hitem z dzieciństwa była piosenka
”Bal moich lalek”, który dziś załączam :)
No i smak z dzieciństwa, pierogi mamy :)