wtorek, 26 lutego 2013

Nic się nie dzieje...

 

   Wszystko co dobre, szybko się kończy. 
Jutro mija dziesięć dni, od kiedy mam wolne,
a w czwartek wracam do pracy, z czego niezmiernie się cieszę :)
Muszę się wytłumaczyć z tygodniowej absencji na blogu. 
W pierwszych dniach po prostu nie miałem weny twórczej,
zupełnie nic się nie działo. Może gdybym prowadził aktywne życie,
miał inną pracę, tudzież obracał się w innym środowisku ludzi itd.
Jakby tego było mało, wczoraj nie miałem internetu przez cały dzień.
   Dziś postanowiłem, że poroznoszę parę cv, mam nadzieję,
że ktoś się odezwie, ależ miałbym ogromną satysfakcję
odchodząc z...

Teraz oglądam  „el clasico” popijając żołądkową z miodem,
fantastyczny CR7 znów skarcił Farsę :)
   To by było na tyle , aha... na obiad był łosoś w sosie beszamelowym
w takt utworu  ”Cross the line”, uwielbiam moment od 01,42...







środa, 20 lutego 2013

Mały człowiek



   Takiego przebiegu zdarzeń się nie spodziewałem. 
Z samego rana poczułem osłabienie organizmu i spadek sił witalnych.
Ubrałem się i pojechałem do lekarza, umawiając wcześniej wizytę.
Okazało się, że mam wirusową infekcję, cokolwiek by to znaczyło. 
Pani doktor zmierzyła mi ciśnienie i niestety wyszło wysokie,
zresztą spodziewałem się takiego, zawsze u lekarza jestem zestresowany.  
Zaproponowała mi, żebym nosił na ręku przez tydzień czasu
coś w rodzaju ciśnieniomierza, wtedy będzie pewność, czy muszę się leczyć,
czy też reaguję nerwowo na lekarza.
Dostałem zwolnienie z pracy do końca tygodnia, więc mam nadzieję,
że spożytkuję ten czas produktywnie. 
   Wychodząc od lekarza postanowiłem wrócić do domu pieszo,
świeciło ciepłe, piękne słońce, czuć było prawdziwą wiosnę.
Po drodze wstąpiłem do pobliskiego Kościoła,
mimo, że nie byłem pewien czy będzie otwarty, ale słyszałem
wewnętrzny głos, abym wszedł do środka.
   Gdy człowiek przekracza próg Domu Bożego, czuje się taki mały...
I ja się tak właśnie czułem, wątłym źdźbłem trawy na wietrze.
Kościół był pusty, cisza otulała każdy jego zakamarek,
a w moim sercu grała melodię nawrócenia.
W tej ciszy byłem szczęśliwy, oddając siebie i najbliższych pod
opiekę Panu Bogu.

                      Jak zwykle nie może zabraknąć muzyki, dziś ”Wildest moments”





                    Na obiad pizza własnej roboty z przepisu siostry. Palce lizać! 



poniedziałek, 18 lutego 2013

Coś optymistycznego



     Dziś dzień wolny od pracy. Mimo, że oczy otworzyłem już około 07.15 ,
to czułem się inaczej niż zwykle. Lekki uśmiech malował się na
mojej twarzy, nie odczuwałem zmęczenia po tygodniu pracy,
tylko szybko się zerwałem z łóżka, aby nie marnować cennego czasu.
Tak to już jest, jak człowiek ma iść do pracy lub szkoły to ciężko jest
mu zerwać się z łóżka.
    Pamiętam, gdy miałem wakacje za czasów szkolnych, to wstawałem
wcześnie rano, po prostu nie dało się dłużej spać.
   Wracając do meritum, może powinienem spędzić ten czas aktywnie, może...
Ale ja najzwyczajniej w świecie oddałem się  leniuchowaniu.
Dużo dobrej muzyki, internet. Jednym słowem relaks.
   W najbliższym czasie nie planowałem kupna żadnej gry,
ale dziś przez przypadek natrafiłem na trailer i gameplay Crysis 3.
Byłem sceptycznie nastawiony do dwóch poprzednich części,
ale to co dziś zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Zostałem bardzo mile zaskoczony grywalnością, a grafika wbiła
mnie w fotel. Jestem daleki od wydawania rzetelnych opinii na jej temat,
ale jak tylko stanę się posiadaczem gry, na pewno zamieszczę
krótką recenzję. Takie niespodzianki to lubię.
    Jutro natomiast wybieram się z żonką na zakupy, oby pogoda dopisała.


     Dziś było optymistycznie, więc i piosenka musi być pozytywna,
  (abstrahując od tekstu) wszakże ”Anything could happen”.






                     Miałem trochę więcej czasu, więc zrobiłem Kopiec Kreta.


sobota, 16 lutego 2013

Krzyk bezsilności



Często nie  jestem szczęśliwy, tylko dlatego, że codziennie muszę iść 
do miejsca, którego szczerze nienawidzę. 
Dodatkowo mam chorego, niekompetentnego szefa,
który umila mi każdy dzień na różne sposoby. 
Przez niego ta nienawiść narasta i narasta, aczkolwiek są dni w których jestem zrelaksowany i odpoczywam psychicznie, ale tylko wtedy, 
gdy on ma wolne. Znalazłem się w sytuacji bez wyjścia; oczywiście mógłbym dziś rzucić wszystko i powiedzieć do szefa - bujaj się bydlaku - ,
ale w tym samym momencie zostałbym bez pracy i środków do życia.  
    Odkąd mam kochającą żonę, nie mogę myśleć tylko o sobie, mimo, 
że dość często w środku mnie trwa burza emocji targająca mą duszę i umysł. 
    Nienawiść, złość, agresja... wiem... to negatywne uczucia, które staram się dusić w zarodku.  
Na szczęście z takich negatywnych uczuć nie trzeba się spowiadać. 
Pewien  ksiądz powiedział mi kiedyś, że same uczucia nie podlegają ocenie moralnej, dopiero gdy pokierujemy nimi źle wyrządzając komuś krzywdę.
Muszę coś zrobić ze swoim życiem, bo inaczej będę się pogrążał w ciemności
 i trwał w bezsilności.
    Rzadko chodzę do Kościoła, był czas, że prawie w ogóle się nie modliłem,
ale od dłuższego czasu staram się rozmawiać z Panem Bogiem, dziękować Mu
i prosić Go o wiarę i siłę.

    Dziś zamieszczam utwór, który wypełnia  mnie wiarą, miłością i radością, za każdym razem, gdy mi tej wiary brakuje.









     Gołąbki były pyszne, a sos ze świeżych pomidorów dopełnił głębi smaku .